Sitcomy wracają do łask

Po wielu krótkich i dobrych serialach komediowych nastały czasy platform streamingowych, a produkowane przez nie sitcomy jakby miały w sobie mniej poczucia humoru. Zaczęły być albo przekombinowane, albo zbyt infantylne. Ostatni głośny serial „Mechanicy” przeczy tym wszystkim teoriom. Nareszcie w czasie pandemii jest coś, z czego można się pośmiać, a Netflix udowadnia, że jeszcze dużo może nam zaoferować. 

Serial, który wszedł po cichu na platformę Netflixa

Nie ma co się dziwić, że w naszym kraju komedia nie była szeroko reklamowana. Tematyka serialu kręci się wokół wyścigów, które są typowo amerykańską rozrywką. Stereotypowo kojarzą się nam z uboższymi klasami społecznymi oraz biedakami mentalnymi. Po obejrzeniu serialu okazuje się, że same odcinki nie mają wiele wspólnego z wyścigami. Większość akcji rozgrywa się za kulisami dyscypliny, a twórcy skupiają się na tematach, przemawiających do widzów z każdego kraju. Twórcą “Mechaników” jest Jeff Lowell, który ma na koncie inne głośne sitcomy, jak np. “Dwóch i pół”. Co więcej, producentem wykonawczym i głównym aktorem jest Kevin James. Pamiętajmy, że to wcielał się w rolę Douga i przez dziesięć lat bawił publiczność na całym świecie. 

”Mechanicy” to dobry sitcom o miejscu pracy

Sitcom dotyka podobnych tematów jak filmy na całym świecie, czyli walki o dominację w męsko-damskim świecie. Tym razem widzimy ją w oprawie NASCAR-owego teamu. Całość rozgrywa się w miejscu pracy, a większość czasu widz spędza w siedzibie teamu, który z trudem utrzymuje się w tabeli. 

Serial rozpoczyna się od przejścia szefa teamu NASCAR na emeryturę. Rządy zespołem zaczyna sprawować jego córka i tu rozpoczyna się prawdziwy sitcom. Nowa szefowa wprowadza całkowicie inne reguły do zespołu. Nie ma już w nim czasu na luźne pogawędki, niezdrowe przekąski i niekończące się przerwy w pracy. Dla Katherine liczą się wyniki i utrzymanie jak najwyższej pozycji. Sponsorzy wyścigów również się zmieniają. Cały sitcom pokazuje walkę między tradycjonalizmem a nowoczesnością.

Oczywiście cała droga jest trudna i wyboista. Nie brakuje w niej głupich żartów, stereotypowej męskości i ostrych dialogów. Nowa szefowa chce doprowadzić swój zespół na szczyt i z determinacją do tego dąży. Z kolei starzy pracownicy średnio potrafią to zrozumieć i z uporem maniaka nie chcą dopasować się do nowych zasad. Całość serialu prowadzona jest tak, jak powinien być prowadzony sitcom. Po kolei pracownicy i szefowa wplątywani są z pozoru w trudne, ale i śmieszne sytuacje. Serial to nowość od Netflixa, który pozwala cofnąć się kilka lat wstecz i przypomnieć sobie kwintesencję dobrych seriali komediowych.